czwartek, 13 września 2012

Larry shot 2cz.


  Opadłem na łóżko i znów się rozryczałem. Żałowałem tych słów, ale musiałem... Chyba miałem ndzieję, że Lou zaprzeczy, lecz nie, nie zaprzeczył, nie przytulił i nie przeprosił.
Słysząc jak Tommo się pakuje miałem ochotę wyjść do niego i odwołać wszystko jednak musiałem być twardy. To trudne ale konieczne.

   Cholera, nawet nie mam się u kogo wyżalić. Nikt nie wie romansie moim i Louisa, dlatego, żeden z chłopaków mi nie pomoże. Musiałem poradzić sobie z tym sam. HARRY DASZ RADĘ- powtarzałem sobie w myślach.

Już w miarę uspokojony, leżałem na kanapie z pudełkiem lodów i oglądałem jakiś bezsensowny teleturniej. W pewnym momencie usłyszałem dzwonek do drzwi. Z niechęcią wstałem i odkluczyłem je. Przed sobą ujrzałem Louisa. Nie wyrażał żadnych emocji.
-Przyszedłem po reszte rzeczy- oznajmił
-Oh- stęknąłem przeciągle i udałem się z powrotem na sofę.
Patrzyłem jak moja miłość odchodzi, było mi cholernie ciężko, ale musiałem to ukryć. Lou kilka razy spojrzał w moją stronę na co ja blado się uśmiechałem. Nie wiem dlaczego to robiłem, może to przez to, iż widziałem jego perfekcyjną w każdym calu twarz?

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

   Ostatni raz przejrzałem się w lustrze i chwytając kluczyki od samochodu wyszedłem z apartamentu. Podjechałem pod studio nagraniowe. Samochód bruneta stał już na parkingu. Od razu moja mina zrzedła, bo nie zdawałem sobie sprawy z tego, że będę zmuszony do konfrontacji z nim. Wszedłem do gmachu studia i schodami do góry udałem się do *Naszego* pomieszczenia.
Wszyscy już siedzieli i czekali na moje przybycie. Spojrzałem po wszystkich, Liam uśmiechnął się do mnie, Niall jadł kanapkę i raczej nie skupiał się na tym co go otaczało. Zayn gadał przez telefon, a Louis? Louis po prostu siedział i patrzył się w przestrzeń.
Czyżby odczuł brak mojej osoby w swoim życiu? Nieee.. gdyby tak było to odezwałby się przez ten tydzień. Więc to tylko głupie złudzenia.
-To co? Zaczynamy?- zapytał rozentuzjazmowany Paul, na co wszyscy pokiwali głowami.
 Próba jak to próba, przemijała jak zawsze. Z jednym wyjątkiem JA I LOUIS. Nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Nie było żartów, czułych słówek ani nawet prostej wymiany zdań. Zasmuciło mnie to, bo to bolało. Brakowało mi tego ale nic nie mogłem na to poradzić.
-Dobra chłopaki, koniec na dziś, jesteście wolni- oznajmił menager
-To co? Wychodzimy gdzieś?- zapytał Malik pocierając dłońmi.
-Nie, ja dzisiaj nie dam rady- odpowiedziałem równo z Louim
-Macie jakieś wspólne plany?- zapytał niall
-Nie- znów odpowiedzieliśmy razem, po czym spojrzeliśmy po sobie bez okazywania jakichkolwiek emocji.
-Dobra, nie wnikam- Niall zrobił gest obronny.
-Dobra, ja lecę- klasnął w dłonie Tommo- umówiłem się z Eleanor- podkreślił dobitnie ostatnie słowa po czym 'pociągnął mnie z brara' i wyszedł

  Wróciłem do domu. Rzucłem klucze na stół i wykonałem telefon do Nicka.
-Cześć stary, jesteś wolny?
-Zawsze- zaśmiał się- Co tam Curly?- zapytał a ja zadrzałem. Tylko Lou tak na mnie mówił
-Ummm.. Co powiesz na zakupy?- spojrzałem na swoje rozwalone Conversy
-O 15?
-Yhm..- rozłączyłem się i spojrzałem na zegarek. 14:30. Trzeba wyjść żeby być  na 15 w centrum...
***
@Monicca1d
Dobra. Wiem, że beznadziejnie zakończyłam ale don' worry jutro kolejna część. Nieco ciekawsza

xxx
-M.


1 komentarz:

  1. ooo ja już chcę kolejną część :D boskie to opowiadanko o Larrym, kocham ich Larry 4ever <3 nie mogę się doczekać, bardzo mnie tym zaciekawiłaś :*
    przy okazji zapraszam do mnie : http://whenever-you-kiss-him.blogspot.com/ a ten mam z Sylwią_Shy : http://it-is-everything-about-you.blogspot.com/ mam nadzieję że wpadniesz i zostawisz po sobie ślad z góry dzięki <3

    OdpowiedzUsuń