Ponownie wyszedłem i pojechałem do centrum.
Przed budynkiem czekał już Nick. Jak zwykle uśmiechnięty pomachał mi na
przywitanie.
-Musze kupić buty-
stwierdziłem pokazując oderwaną podeszwę.
-No to idziemy. A w
ogóle to dlaczego nie pojechałeś z Louisem?- Zapytał zdziwiony
-Ummm...- zawiesiłem
się
-Kryzys małżeński?-
Bardziej stwierdził niżeli zapytał i poklepał mnie po ramieniu
-Dokładnie.
Udaliśmy się do
środka. Pierwszym sklepem jaki odwiedziliśmy był sklep z butami. Od razu
poprosiłem sprzedawcę o ten sam model
obuwia który miałem na sobie, zapłaciłem i wyszliśmy. Nick koniecznie chciał
zobaczyć pasek który widział w jakimś katalogu od drogiego projektanta. Na moje
nieszczęście Louis i Eleanor znajdowali się w owym sklepie. Ell oczywiście
wybierała buty a on stał obładowany torbami i patrzył na na nią z politowaniem.
Starałem się na nich nie patrzeć jednak marnie mi to wychodziło... Nick
prowadził konwersacje ze sprzedawcą na temat jakości i rodzajów ich produktów. A ja? Stałem jak kołek i rozglądałem się po sklepie, kątem oka spoglądając na
Lou. W pewnym momencie, nasze spojrzenia się spotkały, kiedy mnie zobaczył jego
źrenice rozszerzyły się, mimo iż stałem jakieś 3 metry od niego, widziałem to.
Chcąc 'olać' jego
osobę parsknąłem pod nosem i pokręciłem głową. Tą postawą najwyraźniej go
speszyłem, ponieważ od razu spuścił głowę . Może w końcu zrozumiał co znaczyły
słowa 'naciągająca szmata', przecież doskonale wiem, że Tommo nie miałby serca
odmówić kupna czegokolwiek komuś bo pieniądze to u nas nie problem. A to jest raczej typem człowieka z wielkim
sercem.
SOBOTA
Koncert. Sytuacja z Louisem nadal się nie
zmieniła. Nadal nie zamieniliśmy słowa. Staramy się unikać i nie prowadzimy do
jakichkolwiek konfrontacji.
Siedzimy na backstage gdzie styliści i
kosmetyczki robią ostatnie poprawki. Każdy z nas odbywa jakiś swój rytuał
przed występem.
Wchodzimy na platformy, oczywiście muszę
stać obok Louisa. Wysuwamy się i jesteśmy na scenie. Tłum krzyczy.
Liam zaczyna śpiewać
pierwszą zwrotkę What Makes You Beutiful.
Moja kolej.
Zmiana kolejności,
stoję obok Zayna. Ukradkiem widzę jak Lou za wszelką cenę chce znaleźć obok
mnie. Kolejna piosenka i znów to samo. Przyjazne gesty, uśmiechy i ruchy. Tak
jak za dawnych czasów. Nie wiem cz Tommo chciał zachować pozory przed publiką
czy serio się stęsknił ale namieszał mi tym w głowie i przez cały występ nie
mogłem się skupić.
Po całym show, jak zwykle udaliśmy się do garderoby by przebrać się w 'prywatne' ciuchy i jechać do domu.
Po całym show, jak zwykle udaliśmy się do garderoby by przebrać się w 'prywatne' ciuchy i jechać do domu.
-Harry, Lou?- odezwał
się Paul. Od razu spojrzałem na niego a serce przyspieszyło tempa- Pojedziecie
do domu razem, prawda ?
-Ummm...- Nie
wiedziałem co powiedzieć
-Poradzimy sobie. Z
resztą ja i tak jestem umówiony z Ell.
-No dobrze, w takim
razie nie zawracam wam głowy. A i tak w ogóle to świetny koncert- uśmiechnął
się i wyszedł z pomieszczenia.
znów te za przeproszeniem zasrane pozory. Co
ja sobie myślę? Głupi Harry... Wyszedłem czy prędzej nie żegnając się z nikim i
pokierowałem się do samochodu. W domu oczywiście rzuciwszy klucze na blat, od
razu położyłem się na sofie i zacząłem płakać... Zawsze robiłem to od czasu
kłótni. Nie dawałem sobie już z tym rady, ale najwyraźniej tak jest lepiej. Lou
jest szczęśliwy a to jest dla mnie najważniejsze.
***
@Monicca1d
@Monicca1d
4 i kończymy : )
xxx
-M.
Next kurwa
OdpowiedzUsuńOoo kurwa boskie, piękne, cudowne, wspaniałe, zajebiste, genialne, superowe, czadowe... poprostu zjawiskowe chce już kolejna część <3
OdpowiedzUsuńJejciu Super , cudo no obłędne . szybko next , kiedy na 2 blogu cos dodasz ?
OdpowiedzUsuń